Życie w mieście, na wsi czy samotnie w lesie? Gdzie jest lepiej?
Tak rozmyślam, jakie odczucia towarzyszą mi, gdy znajduję się w mieście, jakie na spokojnej wiosce, a jakie totalnie gdzieś w dziczy. Często bowiem, w moim przypadku, zmienia się to otoczenie- czy to jest dłuższy okres pomieszkując gdzieś, czy chwilowy czas podczas podróży.
Niezależnie jakie to miejsce- wielkie miasto, miasteczko, wieś czy las- wszystko ma swoje plusy i minusy. Każdym z tych miejsc można się zachwycić, bo są to otoczenia, które mają zupełnie różną, wyjątkową energię. A ta ma pewien wpływ na nasze samopoczucie, myśli, a nawet działania. Naprawdę można to wyczuć, wszystko się zmienia jeśli z zatłoczonego miasta trafi się do prawdziwego lasu i odwrotnie.
Betonowa dżungla
Miasto na pewno daje więcej możliwości społeczno-rozrywkowo-zarobkowych, trafiają się ciekawe wydarzenia i miejsca integracyjne, wyjątkowe zabytki, interesujące zabudowania, spokojne parki. No i przede wszystkim wygoda- nie ma problemu z kupnem czegokolwiek i są oferowane wszelkiego typu usługi. Miasto nocą też przybiera swój niepowtarzalny klimat. Znaczy się miasto może być naprawdę super pod tym względem.Jednak nawet pomimo wielu różnych ludzi będących wokół, można poczuć się samotnym, jeśli nie ma się przy sobie znajomych. To też zależy, jeśli się chce, na pewno znajdzie się wyjątkowych ludzików o wielkich serduchach, ale jest też sporo znieczulicy i tych mniej przyjaznych osób. No i jeszcze czegoś brakuje. Może nie zauważy się tego od razu, ale po jakimś czasie przebywania w betonowej dżungli ewidentnie brakuje natury. Idziemy wtedy do parku, gdzie jest kilka drzewek, jakaś trawka itp. No spoko, aleee.. Na dłuższą metę to nie jest to. Czuć tą całą sztuczność terenów zielonych w miastach. Są one ograniczone i widać dużą ingerencję człowieka w te przestrzenie. Brakuje dzikości...
Mieszkając przez trzy miesiące w Holandii na początku tego roku, takie właśnie miałem odczucia. Było tam zupełnie inaczej niż tu, w Polsce. Było ładnie, ale... aż za ładnie. Jak to możliwe? Niby zielono i swobodnie, ale po prostu bardzo mało było tam naturalnych terenów- a to parki, a to prywatne pastwiska. Człowiek ma potrzebę, by czasem znaleźć się w swoim najbardziej pierwotnym środowisku- wśród naturalnej przyrody. Można przeżyć całe życie tylko w mieście, albo w zupełnej dziczy, ale w pierwszym przypadku będzie brakowało dobrodziejstw natury, a w drugim udogodnień cywilizacji.
Co daje przebywanie wśród natury?
Przebywając w naturze zmienia się postrzeganie świata, las przynosi spokój myśli i koi nerwy, a widok z górskiego, dzikiego szczytu powoduje uczucie prawdziwej wolności. No bo kurde, czy przyjemność z wyjścia do lasu płynie tylko ze zrobionego ogniska czy uzbierania większej ilości grzybów niż somsiad? Albo ze zdobycia jakiegoś szczytu? Albo złowienia rybki nad spokojnym jeziorem? Chodzi o inne odczuwanie w naturalnym środowisku, aktywują się pierwotne instynkty. Jest wtedy spokojniej w głowie, można spojrzeć na swoje problemy z dystansem. Nie ma tam tylu zbędnych bodźców, które sprawiają, że chcemy więcej i pokazują jak powinno wyglądać nasze życie.Wczoraj byłem w Toruniu- jednym z piękniejszych polskich miast, do którego mam niedaleko. Świąteczny klimat, światełka, piękna starówka, uliczni artyści... Bajecznie. Celem było spotkanie się z dobrym kumplem ze studiów. Na starówce i nadwiślańskich bulwarach bywałem już dużo razy, a Paweł rzucił pomysł połażenia po lesie niedaleko jego domu, więc decyzja była prosta. Także najpierw zwiedziliśmy jeden ze starych fortów, a później dalej w las. Po ciemku i z latarką.
Szliśmy wzdłuż torów i różnymi ścieżkami przez gęstszy, ciemny las. Trafiliśmy na prowizoryczną ławeczkę, tam trochę się posiedziało rozmawiając i popijając rozgrzewający napój z termosów. Dotarliśmy do uroczego ośrodka wypoczynkowego w środku lasu i wróciliśmy. Niby nic takiego, ale jednak nie byłem w lesie od ponad miesiąca, tym bardziej w nocy, więc bardzo poczułem jaka to piękna sprawa móc się powłóczyć w takim terenie. Dodatkowo w dobrym towarzystwie.
Swoją drogą Paweł ma zajebistą lokalizację mieszkania. Małe osiedle na obrzeżach miasta, do centrum jest blisko bo jakieś 5 kilometrów, a sam dom jest w bezpośrednim sąsiedztwie lasu.
Podobnie było na wsi gdzie niedawno mieszkałem przez kilka tygodni. Tam wielki las także był praktycznie za płotem, do tego Wisła, a do miasta nie było tak daleko. Takie lokalizacje-obrzeża miast, małe miasteczka, wsie- są w moim odczuciu najlepsze. Jeśli nie ma w bezpośredniej okolicy zbyt wielu sklepów i tym podobnych miejsc, tym samym nie ma tyle rozpraszaczy i pokus na wydawanie kasy gdzie bądź. Można też łatwiej nawiązać dobre relacje z sąsiadami. A do miasta łatwo można podjechać raz na jakiś czas, żeby zrobić coś innego gdy będzie to potrzebne albo najdzie na to szczera chęć.
Dlatego uważam, że najlepsze jest zachowanie balansu między skrajnościami jakimi są wielkie miasto i dzicz. Nic nowego- balans najważniejszy, jak we wszystkich innych aspektach. W przyszłości, jak będę już starym dziadem i osiądę gdzieś na stałe, będzie to zapewne domek na niedużej wioseczce, przy samym lesie, z łąkami, ale ze sklepikiem i pobliskim ładnym miastem. I obowiązkowo w górach. To taki mój złoty środek.
Dlatego uważam, że najlepsze jest zachowanie balansu między skrajnościami jakimi są wielkie miasto i dzicz. Nic nowego- balans najważniejszy, jak we wszystkich innych aspektach. W przyszłości, jak będę już starym dziadem i osiądę gdzieś na stałe, będzie to zapewne domek na niedużej wioseczce, przy samym lesie, z łąkami, ale ze sklepikiem i pobliskim ładnym miastem. I obowiązkowo w górach. To taki mój złoty środek.
Komentarze
Prześlij komentarz