Czym jest świadomość i dlaczego warto ją poszerzać? UWAGA! -Prawda tylko dla Kozaków!
Świadomość. To słowo niejednokrotnie występuje na tym blogu, a będzie się przewijało coraz częściej. Czym właściwie jest świadomość i co rozumie się przez pojęcie poszerzania jej? I czy jest to takie ważne, skoro zazwyczaj nie porusza się takich tematów, a nam się dobrze żyje bez takiego filozofowania?
Kładę nacisk na tą kwestię, ponieważ wiem jak istotna ona jest w prawdziwie szczęśliwym życiu. Naszym i innych. Przedstawię odpowiedzi na powyższe pytania, a także wyjaśnię dlaczego (przeważnie) niechętnie przyjmujemy takie rzeczy do wiadomości- czasami wręcz uciekamy i traktujemy je z ignorancją lub pogardą.
Nie jest to taki prosty temat do ubrania w słowa, a im więcej różnych informacji czytam, tym większy mam mętlik w głowie. Wszystko dlatego, że nauka nie jest w stanie jednoznacznie określić czym owa świadomość jest. Jak wiemy- istnieje ona, a nawet jest w nas obecna, ale z pewnością dużo ciężej ją zdefiniować i zrozumieć. Pobieżnie można uznać, że jest równoznaczna z wiedzą, jednak nie do końca tak jest- to dużo szersze pojęcie. Dlatego, żeby nie wprowadzać większego zamieszania, oprę się na własnych doświadczeniach, obserwacjach i tym co czuję. No to zaczynamy.
Dlaczego zazwyczaj reagujemy negatywnie na tematy związane ze świadomością?
Zauważyłem, że często jest tak, że gdy "przypadkiem" do rozmowy wtrącę coś z tych głębszych tematów, spotyka się to z ignorancją, zmianą tematu, lekceważeniem czy pogardą. Jasne, nic na siłę nie da się wmówić, ale takie momentalne reakcje o czymś świadczą. Powiesz, że to Cię nie interesuje? Bzdura! Po prostu- ludzie NIE CHCĄ wiedzieć więcej. A właściwie to nasze ego nie chce tego wiedzieć. Ego czyli ta część nas z którą się utożsamiamy- nasze przekonania, światopogląd, i inne fizyczne aspekty naszej osobowości. W takich momentach, gdy słyszymy coś nowego, coś czego nie znamy, a co gorsza jeśli to podważa nasze dotychczasowe przekonania- ego czuje się zagrożone. Podświadomie wiemy, że to o czym mówi ta osoba może być prawdą, ale wolimy zaatakować albo się wycofać. To wynika ze strachu. Ludzie boją się, że coś może podważyć to, co wydaje im się, że wiedzą, w co wierzyli, że jest słuszne i robili to być może nawet od pokoleń. Ludzie nie chcą słyszeć o innych perspektywach i wolą żyć w iluzji, bo przyjęcie prawdy wiąże się ze zmianami, przyznaniem się do błędów i wyjściem ze strefy komfortu. Tak, to jest nieprzyjemne. Dlatego uważam, że prawda jest tylko dla Kozaków.
Czym jest świadomość?
Jedna z definicji mówi, że jest to stan w którym jednostka zdaje sobie sprawę ze zjawisk wewnętrznych, np. własne procesy myślowe, oraz zjawisk zachodzących w środowisku zewnętrznym i jest w stanie reagować na nie.
Jako ludzie możemy powiedzieć o sobie, że jesteśmy świadomi. Wszyscy zdajemy sobie sprawę ze swojego istnienia, mamy pewne pojęcie co dzieje się wewnątrz nas- na przykład co myślimy, a także jesteśmy w stanie świadomie wchodzić w interakcję ze światem zewnętrznym- choćby rozmawiając, podejmując decyzje czy tworząc rzeczy- po prostu mamy jakiś wpływ na otoczenie. A czy ten wpływ jest świadomy czy nieświadomy może być już kwestią sporną.
Przykładowo- okazuje się, że impreza wyszła grubsza niż się spodziewałeś i przedobrzyłeś z alkoholem. Ty, jako istota świadoma, zrobiłeś coś, czego następnego dnia żałujesz, nie pamiętasz tego nawet, wstydzisz się tej sytuacji. Zgaduję, że zwalisz winę na nieświadomość w tamtym momencie. Ale czy jest to słuszne?
Albo jeśli, niewiem, tańczysz z nożem w pokoju, masz słuchawki na uszach i myślisz, że nie ma nikogo w domu. I nagle robisz krzywdę osobie, która ni stąd, ni zowąd weszła do pokoju- oj, to niechcący, nie byłem świadoma, że za mną stoisz. Jak odnieść się do takich sytuacji i jakie to ma znaczenie, spytacie?
Ja bym stwierdził, że taka osoba, która zrobiła coś "nieświadomie", na początku podjęła decyzję o zapoczątkowaniu wyżej wspomnianej libacji alkoholowej lub tańcu, ale nie była świadoma możliwych skutków jakie mogą temu towarzyszyć. Albo nie chciała być tego świadoma- w końcu jak na Polaka przystało trzeba się napić- przekonania. Kontynuując przykład z alkoholem- czy osoba wyraźnie nietrzeźwa jest nieświadoma? Zgodnie z definicją świadomości, będzie ona wiedziała (mniej więcej) co się dzieje na zewnątrz i reagowała na to- na przykład wypije jeszcze kieliszek, jednak z pewnością trudniej będzie jej przewidzieć co może się wydarzyć i nie będzie świadoma zjawisk wewnętrznych tak dobrze jak na trzeźwo. Jednymi słowy- mamy do czynienia z niższą świadomością. Stąd prosty wniosek, że świadomość nie jest stała- ma różne poziomy. Cały czas zmienia się i ewoluuje tak jak wszystko w przyrodzie.
Człowiek jest przedstawicielem wyższej, bardziej złożonej świadomości. A co ze zwierzętami? One także mają świadomość- bez niej nie były by w stanie przetrwać. Wiedzą one jak funkcjonuje środowisko w którym żyją, co może im zagrażać, co jeść. Niektóre zwierzęta mają więzy rodzinne (jak słonie), ustaloną hierarchię w stadzie i dzielą się na role (np. wilki, pszczoły). Pełną samoświadomość (ideę samego siebie) posiadają niektóre gatunki małp naczelnych, słonie, delfiny, świnie i sroki. Zbadano to testem lustra- te zwierzęta są świadome, że widzą w nim swoje odbicie. Reagują na kolorową kropkę umieszczoną na ciele widoczną tylko w lustrze. Dla porównania zdolność ta pojawia się u dzieci po 18 miesiącu życia. Jednak i bez tego niemowlęta i inne zwierzęta mają jakąś świadomość.
Idąc dalej tym tropem- pewną i prostą formę świadomości posiadają także tak małe organizmy jak bakterie. Bakterie!? Przecież nie mają układu nerwowego, nie czują. Ale żyją, reagują na bodźce zewnętrzne, rozmnażają się Dążą do przetrwania i ewolucji w bardziej zaawansowane formy życia. A nawet powiem więcej- śmiem twierdzić, że najbardziej podstawową świadomość mają najmniejsze atomy w każdej materii- elektrony, protony także poruszają się w określony sposób wytwarzając energię i reagują na czynniki zewnętrzne- inne atomy. Te łączą się w cząsteczki i oddziaływują na siebie. To nieprzypadkowy ruch elektronów wokół atomów trzyma cały wszechświat, a tym samym i nas, w kupie. Dzięki temu można powiedzieć, że coś sprężystego jak gąbka czy naturalny mech ma widoczna pamięć. Nie, nie pamięta swoich mechowych urodzin czy coś takiego. Ma "pamięć" o swojej pierwotnej postaci, dlatego po naciśnięciu go, powraca do poprzedniej formy.
Zachowania tak małych obiektów jak atomy i elektrony są badane w mechanice kwantowej, bo prawa fizyki klasycznej tam nie działają, a sam akt obserwacji wpływa na materializację rzeczywistości. Te niesamowite właściwości zostały odkryte już na początku XX wieku, a ich współtwórcą był znany fizyk Albert Einstein. To w tych najmniejszych reakcjach atomów zawarte są tajemnice wszechświata. Wytłumaczenie zjawiska świadomości prawdopodobnie kryje się w próżni kwantowej w pojedynczych atomach. Stąd wniosek, że wszystko we wszechświecie jest świadomością. Tylko jest ona mniej lub bardziej złożona, zaawansowana. Trochę jak fantasy, ale ta teoria (panpsychizm) ma wytłumaczenie i wielu zwolenników. Temat fizyki kwantowej jest bardzo obszerny i jeszcze bardziej skomplikowany, ale chodzi o samą perspektywę. Możesz tego nie ogarniać, dla mnie też to jest nizwykłe. Chodzi o to, by postarać się zrozumieć, że jest coś więcej, niż tylko widzimy. Coś co jest naukowo zbadane i jest prawdą. Przynajmniej jej częścią. Tak czy inaczej- żyjemy we wszechświecie, a wszechświat jest w nas.
Dlaczego to jest takie ważne?
Okej, odlecieliśmy trochę razem, ale już mówię jak to się wiąże. Przecież co mnie obchodzi jakaś nauka, której (pozornie) nie widać? Myślę, że fajnie jest wiedzieć coś więcej. Zwłaszcza na swój temat. Wiedzieć z czego składa się twoje ciało i wszystkie rzeczy otaczające Cię w tym momencie dookoła. Z tego samego co niewidoczne powietrze tylko połączone w trochę inny sposób. Dobrze jest zdawać sobie sprawę że jesteśmy częścią czegoś tak wielkiego i złożonego jak wszechświat. Jesteśmy niczym atomy które go budują. Nie jesteśmy lepsi od niczego i od nikogo. Można stwierdzić tylko, że bardziej złożoni i zaawansowani. Na przykład od bakterii, zwierząt czy innych ludzi. Dobrze jest wiedzieć czym jesteśmy i gdzie żyjemy. Nie tylko w domach, w Polsce, na Ziemi. We wszechświecie. Przecież na tych niewidzialnych cząstkach opiera się wszystko. Chodzi o to, żeby zdać sobie sprawę jak to wszystko jest skomplikowane, ile procesów składa się na to, że istniejemy i jak wielu rzeczy jeszcze nie wiemy i raczej nigdy się nie dowiemy. I żeby być w stanie przyjąć głębsze prawdy, które na pierwszy rzut oka są tak abstrakcyjne i odległe, jednak są i dotyczą nas samych. A tym samym bardziej docenić prosty fakt- że istniejemy.
I w końcu chyba warto wiedzieć jaki wpływ mamy na to wszystko. Bo to od nas zależy czy będziemy żyć w ciągłej reakcji, zależni od otoczenia czy może tworzyć coś więcej. Tak, zjawiska zewnętrzne zawsze będą na nas oddziaływały w jakiś sposób, ale przez poszerzanie świadomości możemy dojść do czegoś co wydaje się niemożliwe. Nie dokonamy cudów filozofując i siedząc w miejscu, ale świadomie działając. Życie w poszukiwaniu prawdy nie jest łatwe na początku, ego się buntuje- nam jest przecież dobrze, nie chcemy zmian i odpuszczenia niektórych aspektów naszej osobowości i niektórych toksycznych ludzi. Bo wraz z rozwojem przychodzi świadomość jak to co robimy wpływa na nas samych i świat zewnętrzny. Świadomość własnej śmiertelności też na pierwszy rzut oka nie jest przyjemna, ale czym jest jak nie prawdą. Śmierć nas czeka więc dlaczego nie chcemy być tego świadomi? Ta prawda może być inspiracją do działania i tylko mając tą świadomość jesteśmy w stanie wycisnąć z życia ile się da.
Rozwój świadomości
Wyobraź sobie bohatera filmu ,,Matrix". Neo uczy się jak wchodzić w system i walczyć z agentami- zgłębia sztuki walki i unika kul. Po jakimś czasie następuje moment, gdy nie musi już walczyć. W tym momencie Neo nie musi unikać kul bo jest w stanie zarządzać całym systemem. Wpływa na system, czas. Przechodzi do etapu świadomego tworzenia rzeczywistości. Każdy z nas jest na takiej ścieżce jak ten bohater. Początkowo żyjemy w systemie myśląc, że mamy ograniczony wpływ na świat, a aby coś zmienić musimy walczyć. Ale przez własny rozwój jesteśmy w stanie zrozumieć głęboką prawdę- że tworzymy własną rzeczywistość swoimi myślami i przekonaniami- to one składają się na to co robimy, gdzie jesteśmy i co odczuwamy- tylko nie wszyscy są tego świadomi.
W poszerzaniu świadomości głównie chodzi o umiejętność wzięcia pełnej odpowiedzialności za każdy stan w jakim się znajdujemy i świadomą kreację rzeczywistości. Niezależnie czy będzie nam z tym przyjemnie, czy będzie to depresja. Na początku może się to wydać absurdalne- przecież to ludzie i świat tak na mnie negatywnie wpływają, jak to może być moja wina!? A no może. Bardziej chodzi o nieświadomy wybór niż o winę.
Wybory, które dokonujemy w codziennym życiu nie są przypadkowe. Zależą od wielu czynników. Tu do akcji wkracza paradoks. Taka niespodzianka jak funkcjonuje życie, niełatwa do przyjęcia. Oznacza to, że prawdą są jednocześnie dwie przeciwne rzeczy- mamy wolną wolę i możemy decydować, a jednocześnie te decyzje są od czegoś zależne i tak naprawdę nie możemy podjąć pewnych decyzji.
Dobra, ale to nie zmienia faktu, że na zewnątrz stało się coś strasznego, bolesnego i ja przez to cierpię. Przez wybory innych na przykład. Jak to może być moja decyzja? Tu pomaga przyjęcie innej perspektywy. Nie chodzi o to, czy w nią wierzysz czy uznasz to za bzdurę. Prawdą jest, że jeśli zmienia się perspektywa, zmienia się też odbiór rzeczywistości- wiem z doświadczenia. Zaakceptować takie ciężkie sytuacje ułatwia perspektywa, że wszystko jest jednym organizmem (co de facto jest prawdą), a dusza chce doświadczać życia i się rozwijać. I w podświadomości sama decyduje wystawić Cię na te wszystkie "przypadkowe i złe" rzeczy, aby się uczyć i ewoluować. Jak mówiłem nie musisz w to wierzyć, ja też nie mogę wiedzieć czy to jest prawdą. Ale po prostu to działa i pomaga w lepszym życiu. Życiu na etapie świadomości nie ofiary, ale stwórcy- jakkolwiek by to nie brzmiało. Przytoczę jeszcze tylko słowa znanej piosenki polskiego rapera ,,... Ty też jesteś Bogiem, tylko uświadom to sobie, sobie..."
Aby przyjąć coś takiego do wiadomości niezbędna jest odpowiednia otwartość na informacje z zewnątrz. Nie chodzi o to, żeby łykać jak pelikan wszystko co inni powiedzą. W rozwoju najważniejsza jest zdolność podważania własnych przekonań i nie wypieraniu innych możliwości. Chodzi o świadomą analizę tych informacji pod względem prawdy i własną zmianę- przez zmianę perspektywy i własnych przekonań w te, które są prawdziwe. W rozwoju chodzi o to, żeby pozwolić sobie ewoluować szukając prawdy, jednocześnie wiedząc o tym, że raczej nigdy nie dowiemy się absolutnej prawdy we wszystkich aspektach życia. To jedyna droga żeby żyć w prawdzie i szczęściu, ale to od nas zależy czy wybierzemy ścieżkę prawdy, czy będziemy dalej żyć w matrixie. Na koniec porównam rozwój świadomości do spirali, tudzież sprężynki. Jeśli nie będzie ona za sztywna, będziemy mogli ją rozciągać i będzie coraz większa. Po jakimś czasie się zmęczymy i ją puścimy- trochę się skurczy. Ale nie do pierwotnego kształtu- pozostanie bardziej rozciągnięta niż na początku. I łatwiej będzie jeszcze bardziej ją rozprężyć.
Mam nadzieję, że w miarę jasno i nie za chaotycznie przedstawiłem, o co w tym wszystkim chodzi. Szacun jeśli doczytałeś/aś do końca te wypociny i mózg Ci nie wybuchł. To moja perspektywa, a co z nią zrobisz, jak zareagujesz należy do Ciebie. Fajnie będzie jeśli chociaż część tego trafi do Ciebie jako prawda, ale tak jak mówiłem- nie łykaj wszystkiego jak pelikan, ale i nie zamykaj się w swoich przekonaniach. Niezależnie od tego jaką drogę wybierzesz, niech Ci się darzy!
Komentarze
Prześlij komentarz