Jak zostałem morsem- korzyści morsowania

Zawsze wolałem ciepło, a zima była przyjemna tylko wtedy, gdy wychodząc z domu byłem poubierany jak na arktyczną wyprawę. Woda w wannie też zawsze musiała być cieplutka. Co więcej, mam taką przypadłość, że strasznie szybko marzną mi dłonie i stopy. Naprawdę szybko. I nie musi być do tego niewiadomo jaki mróz- często nawet w temperaturze pokojowej mam chłodne kończyny. Takie krążenie. 

Po takim wstępie pewnie jeszcze bardziej będzie zastanawiające to, co sprawiło, że zimą 2018 roku pierwszy raz wszedłem do lodowatej wody w jeziorze. Ta sytuacja była przełomem jeśli chodzi o moje stosunki z zimnem- moja przygoda z morsowaniem jest kontynuowana co sezon, a doszły jeszcze regularne zimne prysznice. Wcześniej jeśli ktoś by mi powiedział, że w przyszłości będę morsował, szczerze bym go wyśmiał. Jak zatem to się zaczęło?



Pierwszy kontakt
Końcówka listopada. Byłem studentem i siedziałem w akademiku, gdy do pokoju przyszedł kumpel. Po jakimś czasie rozmowy Kamyk zapytał się, czy nie poszedłbym jutro z nim i Kubą na morsowanie. To pytanie wzbudziło we mnie wiele emocji- pojawił się moment zawahania. Odczułem niechęć z powodu przekonań, ale też fascynację możliwością zdobycia nowego, szalonego doświadczenia. Wielkie wątpliwości powiązane z dziką ekscytacją. 

Wiedziałem, że kilka razy już to robili, więc dopytałem o szczegóły. Mieliśmy iść na pobliski staw, a samo uczucie zimna Kamyk opisywał jako przyjemne igiełki na całym ciele.
-Zobaczymy jutro, pójdę z Wami, ale nie gwarantuję że wejdę- odpowiedziałem.
Wieczorem poszperałem w necie poszukując jak najwięcej informacji, obejrzałem kilka filmików. Gdy czytałem o korzyściach jakie niosą takie kąpiele i odczuciach temu towarzyszących, podjarałem się jeszcze bardziej. Ja nie dam rady?

Nazajutrz jeszcze mentalne przygotowanie i rozmyślanie czy naprawdę powinienem i czy dam sobie radę. Przyszli współtowarzysze, a ja spakowałem do plecaka ręcznik, laczki, gacie na zmianę i reklamówkę. Wyszliśmy- dwóch doświadczonych morsów, jeden znajomy jako widownia, i ja- pełny niepewności i mówiący pod nosem jakim to wariatem jestem. Do plaży dotarliśmy truchtem, tam rozgrzewka zdejmując kolejne warstwy ciuchów, żeby się nie spocić. Pomyślałem jeszcze tylko co ja wyprawiam ze swoim życiem, a potem chyba jakby wyłączyłem myślenie i podążyłem za ziomkami do lodowatej wody nie zatrzymując się przy tym. Oddech przyspieszył, ale zaraz go uspokoiłem i oddałem okrzyk zwycięstwa. Wszedłem!

Czułem zimno, ale było to inne odczucie niż normalnie. Faktycznie- nawet przyjemne uczucie delikatnego kłucia milionów igiełek na całym ciele. Jakoś po minucie jako pierwszy zdecydowałem się na wyjście. Adrenalina pomagała w przetrwaniu tego doświadczenia, straciłem czucie tylko w stopach. Lekkie trudności wystąpiły podczas wycierania się, bo na zdrętwiałym ciele nie czuć czy jest się już suchym, no i ubieranie szło trochę bardziej topornie. Niesamowite uczucie pojawiło się już po ubraniu- było mi ciepło, a na ciele czułem mega przyjemne mrowienie. Plus satysfakcja z tego, że zrobiłem coś tak szalonego- to dopiero do mnie docierało.




Co było dalej?
Wkręciłem się w to całkowicie. Jeszcze kilka razy tamtej zimy wchodziliśmy razem do tego jeziorka, a potem nawet zacząłem też samemu morsować- chociaż jak wiadomo bezpieczniej jest z kimś. W nastepnym roku jeszcze bardziej regularnie no i ciut dłużej- około 3/ 4 minut. Dowiedziałem się też o człowieku lodu jakim jest Wim Hof. Mega inspirujący facet, który ma na swoim koncie sporo rekordów świata, które są wręcz niewiarygodne. Warto poczytać o nim i o jego metodzie oddechowej.

Do tej pory nie używałem praktycznie żadnego dodatkowego sprzętu- zazwyczaj na boso, tylko z ręcznikiem i reklamówką na którą stawałem podczas przebierania. Jednak teraz zainwestowałem w specjalne skarpety i rękawiczki neoprenowe, bo zawsze wychodziłem z wody przez brak czucia stóp. Wraz z nowym sprzętem, postanowiłem spróbować bardziej zaawansowanej techniki morsowania, a mianowicie zrobić tak zwany "reset ". Jest to całkowite zanurzenie- wraz z głową i dłońmi. 

Pierwszy nur pod wodę zaliczony, a skarpety neoprenowe dają naprawdę duży komfort. Ogólnie było trochę chłodnawo bo jakieś -8°C, ale po wyjściu odczuwałem ciepło. Do pewnego czasu, bo przez te kilka minut w wodzie, trochę ruchu po wyjściu i mozolne ubieranie, wychłodziłem się na tyle, że organizm zareagował drżeniem mięśni. To naturalna reakcja, żeby przywrócić właściwą temperaturę ciała.


Morsowanie i zdrowie,





Co daje morsowanie?
Przede wszystkim satysfakcję i niesamowite uczucie przy wydzielających się endorfinach. Często bywało tak, że mi się nie chciało, ale gdy się przełamałem i było już po wszystkim- to rekompensowało wszystko. Aspekt psychiczny też gra tutaj ważną rolę- świadomość tego, że robi się coś niezwykłego, wbrew temu co mówi rozsądek i leniwy umysł, ale jednak dla siebie i własnego zdrowia.

Jeśli chodzi o długoterminowe efekty morsowania, to jest kilka które zauważyłem. 
Ekspozycja na zimno:
  • hartuje ciało i zmniejsza wrażliwość na skrajne temperatury- zimno nie jest straszne, zmniejsza się temperatura komfortu termicznego, ale ciepło też dobrze znoszę
  • poprawia odporność organizmu- wcześniej nie chorowałem może często bo raz/ dwa razy w roku. Ale od dwóch lat nie pamiętam choroby. No, może na jesień był tylko jakiś katar.
  • poprawia prawidłowe krążenie- w moim przypadku chyba od zawsze miałem ten problem z marznącymi kończynami. Teraz też szybko tracą ciepło, ale jest zauważalnie trochę lepiej
  • przyspiesza regenerację ciała- bardzo pomaga po treningu na zakwasy 

Także morsowanie to samo zdrowie, jeśli robi się to z głową. Oczywiście mogą być pewne przeciwskazania, ale lepiej samemu doszukać się rzetelnych informacji na ten temat.





Coraz większa popularność tej aktywności
Ostatnio coraz więcej ludzi decyduje się na morsowanie- pełno jest zdjęć, relacji i filmików w internecie, są kluby morsów, gdzie regularnie spotykają się spore grona ludzi by razem wejść do lodowatej wody, morsują też dzieci. No zrobiła się z tego pewnego rodzaju moda. Ale taka moda cieszy mnie niezmiernie, bo widać przez to, że coraz więcej ludzi zaczyna dbać o siebie, pokonywać swoje blokady i pozytywnie zmieniać myślenie. 

Jeśli jeszcze tego nie próbowałeś/ próbowałaś to gorąco chęcam do przemyślenia tej kwestii pod kątem przeciwskazań i odłożeniu wymówki typu: Jestem zmarzluchem i to na pewno nie dla mnie. Nie dowiesz się póki nie spróbujesz! Na moim przykładzie widać, że morsować można z przyjemnością nawet jeśli początkowo lubi się tylko ciepełko. Zimno też może być fajne! 

No i nie zapomnijcie pochwalić się wszystkim wokół po morsowaniu, żeby zarazić innych tą zajawką!

Morsuje, morsowanie, mem





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Główny Szlak Beskidzki na dziko- przygotowania, relacja, porady

Czym jest świadomość i dlaczego warto ją poszerzać? UWAGA! -Prawda tylko dla Kozaków!

Wpływ otoczenia na człowieka

Kamper z VW T4! - kupno, izolacja i zabudowa

Dlaczego rzuciłem studia? I to na 3 roku!

Po co medytować i jak robić to dobrze?

Poi- taniec z ogniem